Wieczór na sawannie. Oko może dostrzec geparda taszczącego wielką gazelę. To Jack, samotnik. Musi jak najszybciej nasycić głód, inaczej padlinę wyczują hieny.
Offline
Savyna zauważyła Jack'a. Zachowała spokopj i się położyła.
I've meet you in forest, in forest, the place where we born...
Offline
Jack zobaczył Savynę. Starał się trzymać od niej z daleka, bo wiedział o niebezpieczeństwia.
Offline
Lecz padlinę zwietrzył kto inny, Kuno kręcił się w pobliskiej trawie. Wiedział, że sam nie ma szans więc czekał tylko na odpowiednią okazję, która mogła równie dobrze nadejść dopiero wtedy gdy gepard się naje, lecz nie miał wyboru - był sam.
Offline
Jack zauważył likaona. Niepewnie, choć wiedział, że ma przewagę, potrzedł do Kuna.
-Po co się tu kręcisz?
Offline
Kuno wiedział o co chodzi. Chwila namysłu i rzekł:
- Nie kręcę się, tylko tędy przechodzę.
I zaraz skręcił w lewo, niby chcąc odejść.
Offline
Gepard długo jeszcze śledził wzrokiem likaona, po czym wrócił do posiłku.
Offline
Likaon stanął, ponieważ jakieś 10m przed nim była antylopa. Obejrzał się z lekka przez ramię i widząc, że gepard nań nie patrzy przycupnął w trawie.
Offline
Savyna oczywiście zauważyła likaona. Zaczęła na niego szarżować. W końcu uderzyła go na tyle mocno, żeby ten upadł. Przy okazji złamała mu łapę. Powiedziała:
- Uff, o jednego drapieżnika mniej.
Po czym powróciła do swego posiłku. Och, jak uwielbiała akacje!
I've meet you in forest, in forest, the place where we born...
Offline
Kuno zaskowyczał przeraźliwie. Domyślał się co go trafiło, ale nie chciał tego sprawdzać, widząc że gepard skończył posiłek i gdzieś poszedł, zaczął powoli iść w kierunku padliny mając nadzieje znaleźć resztki.
Offline
- Dobrze Ci tak!
Powiedziała z zachwytem antylopa. Odeszła trochę na lewo, po czym podeszła do jeziorka i napiła się wody.
I've meet you in forest, in forest, the place where we born...
Offline
Likaon znalazł resztę padliny, delikatnie ułożył się obok i zaczął jeść. Po głowie chodziła mu tylko jedna myśl: "Co teraz...?".
Offline